wtorek, 19 sierpnia 2014

Prolog -/ ~ Nie trzeba być bogatym.


-* Narrator.
Niebieskooka szatynka spcerowała z siostrą po parku. Rozmyślała o bardzo wielu sytuacjach które mają miejsce w jej życiu. Jej ojciec miał wypadek, zginął na miejscu. Był on hamski, nie kochał swojej rodziny, ciągle pił. I co z tego, że był milionerem, nie przepisał nic. Przynajmniej mają dom, opłacony, przepisany od ojca matki szatynki.
Violetta ma dokładnie 17 lat, nie mogła chodzić do szkoły jej mamy na to nie stać. Ma młodszą siostrę Jennifer. Są biedni, ledwo wystarcza im na jedzenie, ale mają siebie, i to jest dla nich najważniejsze.
- Vilu, kupisz mi loda? - szatynka popatrzyła na swoją siedmioletnią siostrę, nie miała zbyt wiele pieniędzy, ale się zgodziła.
- Okej, Jenn. Jaki chciałabyś smak?
- Malinowy! - uśmiechając się odpowiedziała blondynka.
Violetta pobiegła do najbliższej budki z lodami, chciała jak najbardziej zadowolić swoją młodszą siostrę, nie chciała by przeżywała to co ona.
Zauważyła dosyć dużego szatyna kupującego lody, podeszła do niego bliżej i stanęła w kolejce, po czym zaczęła słuchać rozmowy między sprzedającym a kupującym.
- Jak to nie ma lodów czekoladowych?! To mój ulubiony smak! - zabawne, lubimy te same smaki.
Szatynka na tą myśl uśmiechnęła się pod nosem. Nie ukrywała, szatyn był przystojny.
- Niech się pan tak nie awanturuje! Są jeszcze waniliowe!
- Ale ja nie chcę waniliowych!
- To niech pan idzie do innej budki z lodami!
- Nie! Mam randkę za 15 minut, i chciałem sobie loda zjeść! Ale widać, że pan jest bardzo głupi, skoro nie ma czekoladowych lodów!
- Moja wina, że sie skończyły?!
- Tak, to pana wina!
Szatynka wybuchła śmiechem.
- A co Cie to tak śmieszy?!
- To zabawne. Ty chłopaku, musisz się pogodzić się z tym, że nie ma czekoladowych lodów. I przepraszam, ale chciałabym kupić loda dla mojej siostry, a nie chcę tu stać i przyglądać się waszej kłótni. Więc byłoby miło gdybym mogła kupić loda. A potem wrócicie do swojej kłótni. - skończyła swoją wypowiedź.
- Oczywiście. - odpowiedział zielonooki.
- Dzień dobry, poproszę jedną gałkę lodów malinowych, dziękuję. - powiedziała, swoim promiennym głosem do sprzedającego.
- Już się robi. - odpowiedział również miło. - 1,50. - szatynka zapłaciła, już chciała odejść ale zaczepił ją szatyn.
- Leon. - uśmiechnął się, spoglądając na nią wielkimi oczami.
- V..v..v..vv - zaczęła się jąkąć, po czym zatonęła w jego zielonych oczach. 

-----
Komentujesz - c; 
komentarze - 1 rozdział ;*
Aqua ;*

3 komentarze: