niedziela, 31 sierpnia 2014

One Shot -/ Od Nienawiści do miłości.

Kolejny dzień, kolejna kłótnia, kolejny zabójczy wzrok.
- Czemu mi to robisz? - zapytała.
- Zrozum, że jesteś moją asystentką! Nie możesz paradować pół naga, i flirtować z klientami! Pogięło Cię?! Masz zajmować się papierami, i codziennie robić mi kawę! JASNE?!
- BO CO?!
- Bo Cię wywalę!
Oboje odeszli w swoją stronę, nienawidzili się i pasowało im to. 
- Mam już dosyć tej pracy, Naty.
- Czemu?
- Leon coraz bardziej mnie denerwuje, co on sobie wyobraża? Chłopakiem moim nie jest.
- No nie jest, ale on się tak nigdy nie zachowywał. Ma coś na rzeczy, i to na pewno nie jest nienawiść do Ciebie.
- Masz na myśli, miłość?
- Yhm.
- On? We mnie? Nie.
Pomimo nienawiści, w ich sercu było uczucie dotąd im nie znane. 
- Nie Diego! Ja już jej mam dosyć! Ubiera się jak idiotka, robi mi awantury i zarywa do klientów! Kim ona jest, żeby takie cyrki odstawiać?!
- Stary, na pewno nie Twoją dziewczyną.
To prawda, ale Leon traktował ją inaczej, zbyt inaczej.
- Co piszesz?
- Wypowiedzenie, nie mam zamiaru dalej pracować z tym idiotą. - wyszła.
Na swój pech wpadła prosto na niego. 
- Uważaj idioto!
- Wyrażaj się!
- NIE! Proszę! - uśmiechając się, podała mu wypowiedzenie.
Nie pozwolę Ci. 
- No chyba nie!
- Co?! Jak?! Mogę odejść z pracy, to jest dozwolone!
- Ale ja ci nie pozwolę!
- Ty idiotą jesteś! Odchodzę, ogarniesz to w końcu?!
- Nie, nie możesz odejść, bo mi będzie Cię brakować, tych naszych kłótni, wyzwisk i pouczeń. Proszę, zostań.
- Dobrze, zostanę.Ale i tak cię nie lubię. - uśmiechnęła się.
Tymi słowami nieświadomie uwolniła uczucie, które ich połączyło. Ci sami, a jednak inni.
- Violetto, zrób mi kawy.
- Zaraz. - uśmiechnęła się arogancko.
Spoglądając na niego ukradkiem, wiedziała, że on jest inny niż jej się wydawało. 
- Naatyy.. Ja się chyba zakochałam, w nim.
- Wiedziałam! - wybiegła.
Dzieliły ich milimetry, ale dla nich to i tak daleko. 
- Dieegoo.. Ja się chyba zakochałem, w niej.
- Wiedziałem! - wybiegł.
Ta nienawiść prysła. Od tak.
- Cześć, możemy porozmawiać? Za 5 minut w moim gabinecie.
- Jasne.
Jedyna przeszkoda do ich szczęścia to wyznanie. 
- Więc, o czym chciałeś porozmawiać?
- Bo ja wyjeżdżam w sprawach służbowych, a ty ze mną.
Siedzieli w samolocie, myśląc o tej drugiej. Tak bardzo się pragnęli, ale tak bardzo się bali.
- Idę po coś do picia, chcesz też? - zapytał.
- Tak, wodę. Dzięki.
Dwuosobowy pokój, jedno łóżko.
- JAK TO?! Zamawiałem inny pokój!
- Przepraszam, ale dostępny mamy tylko ten.
- Kurde! Jakie to jest traktowanie?!
- Leon, przestań!
- To państwo wezmą?
- Tak, weźmiemy. - odparła szatynka.
Inaczej niż chcieli.
- Możesz położyć się obok mnie, nie obrażę się.
- Nie, wolę tą podłogę.
- No Leon.. Nie to nie, wiesz.
- Już idę!
Wskoczył, zasnął, nieświadomie przytulił.
- Gdzie są moje spodenki?!
- Tego szukasz? - w drzwiach pojawił się szatyn.
- O Ty! Jak Cię dorwę! - rzuciła się pościg.
Rzucił ją na łóżko. 
- Jesteś moją przyjaciółką, wiesz o tym?
- Wiem, a ty moim przyjacielem. Nie chcę by to się zmieniło. - wstała i poszła.
Oboje czuli się z tym dziwnie. Przyjaciel to nie to samo.
- Dzisiaj idziemy na spotkanie. Czekam na dole, gotowa za godzinę!
- No chyba nie! - rzuciła w niego poduszką.
- EJ! Układałem tą fryzurę 30 minut! Ubieraj się! TIK TAK, TIK TAK, czas Ci leci!
Grała spokojna muzyka, czekała na niego, ale on wyszedł i nie przyszedł.
- Jutro wyjeżdżamy, pamiętasz?
- Tak pamiętam. Leon, ee? Możemy porozmawiać?
- No pewnie, mów.
- Potrzebuję przyjacielskiej rady. Zakochałam się w pewnym chłopaku, ale on mnie chyba nienawidzi, i nie wiem czy powiedzieć mu o swoich uczuciach. Co myślisz?
- Może spróbuj? Na pewno się ucieszy, a ty na tym skorzystasz. - uśmiechnął się, ona również.
Ona próbowała, on nie do końca zrozumiał.
- Naty, próbowałam. To jest bez sensu, jesteśmy jak woda i ogień, to nie da rady..
- Jeśli go kochasz to się nie poddawaj.
Mam pecha..
- Diego, cholera. Chciałem jej powiedzieć, porozmawiać szczerze i od serca, ale chyba zawaliłem sprawę. Pytała się o przyjacielską radę, że zakochała się w pewnym chłopaku..
- Ty idioto, nie pomyślałeś może o tym, że to Ty jesteś tym 'pewnym chłopakiem' półgłówku?
- Ty, rzeczywiście! Lecę z nią pogadać!
Tyle dni, tyle spotkań, ani jednego pocałunku.
- Vilu? Możemy porozmawiać?
- O czym?
- O nas.
- Ale nie ma nas. - uśmiechnęła się.
- Odpowiedz mi na jedno pytanie. Czy wtedy w hotelu.. mówiłaś o mnie?
Tyle snów, tyle spojrzeń, żadnego 'kocham Cię'.
- Yy.. Leon..
- Powiedz prawdę.
- Okej, mówiłam o Tobie. Leon wybacz to samo się stało, ja tego nie chciałam. Ty zapewne też nie, jesteśmy jak ogień i woda. Nie pasujemy do siebie. Ale mimo wszystko pokochałam i kocham. - posmutniała.
- Ale ja Chcę.
- Czego?
- Ciebie, nas. Twojego uśmiechu codziennie, wygłupów i kłótni.
Płacz, krzyk Kocham Cię. Zrozumiałeś? Więc wyjdź.
- Chcę przy Tobie zasypiać i budzić się. Bądź moją dziewczyną.
Pocałunek jest szczęściem. Moim i Twoim.
- Dlaczego mnie pocałowałeś?
- Bo cię kocham. Będziesz moją dziewczyną?
- Będę, kochanie. - Przytuliła się.
- Kocham Cię, myszko. - odwzajemnił uścisk.
Znienawidź, pokochaj, żyj.




___________________________

Łapać one parta! :D I co, że to mój pierwszy ^-^ Chyba mi wyszedł ^-^ Skromna Paulina :D

Dzisiaj 3 rozdział ^-^
Do napisania : 33

Paulinka :* 

czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 2 -/ ~ Dziękuję.

Rozdział dedykuję Zuzi i Kornelii <3 

-*- Violetta.
- Dziękuję mamo. - uśmiechnęłam się do rodzicielki.
- Nie chciałabyś chodzić do szkoły muzycznej? - zapytała.
- Chciałabym, ale w tej chwili to nie możliwe, dobrze o tym wiesz. Jesteśmy biedni, kiedyś mogłam chodzić do tej szkoły, ale to było jak tata żył, gdy musiał to robił. Pamiętasz? Gdy będę chciała, to sama zapłacę.
- Ale tutaj w Los Angeles jest dużo takich szkół.. Byłoby to możliwe Vilu.
- Nie mamo. Nie pozwolę Ci. - wyszłam.
Zeszłam by napić się soku. Gdy byłam już w kuchni, zeszła mama, podenerwowana i zawołała Jennę.
- Kochane, muszę wam coś powiedzieć. - nikt nie odpowiedział. - Chodzi o to, że ja się wyprowadzam...Z Jenną. Vilu, nie bądź zła na mnie. To dla Twojego dobra, gdybym mogła nie zabierała bym ze sobą Jenn, bo to zbyt niebezpieczne. - było widać w jej oczach smutek.
- Ale dlaczego? Czy ja coś złego zrobiłam? Czemu się wyprowadzasz? Mamo? - czułam ból, ogromny.
- Nic nie zrobiłaś Violetta, to ja wszystko zepsułam i to ja muszę ponieść tego konsekwencje. Jenna nie ucierpi, tylko musi być, wybacz. To miało tak być, nie martw się za nie długo wszystko się wyjaśni. - płakała mówiąc.
- Gdzie się przeprowadzasz? - zapytałam cicho, powoli z łzami w oczach.
- Do Nowego Jorku .. przepraszam Vilu..
- Dziękuję.. - wybiegłam z płaczem.
Moje życie legło kompletnie w gruzach.
-*- Jenna 
Tak bardzo nie chciałam jechać, ale wiedziałam o co chodzi. Nie chciałam ranić Violetty, ale nie mogłam też nic powiedzieć. Ona nie wie, że w Nowym Jorku, mnie i mamie stanie się coś złego. Nie chcę tego przeżywać. Nie chcę, żeby kiedykolwiek to się stało. Czemu moja mama wpakowała się w takie bagno.. Boję się bardzo.
- Mamo, ja się boję. - odezwałam się.
- Kochanie wiem. Ale ty przeżyjesz, pamiętaj.
- Mamo.. - płakałam.
- Będzie dobrze, nie martw się.
-*- 2 dni później - Violetta. 
Wyjechały, tak po prostu. Zostawiając mnie samą. Taką nie odpowiedzialną dziewczynę, dalej nie rozumiem tego, dlaczego. Co zrobiłam źle, jaki popełniłam błąd, co oznaczały słowa mojej mamy.
Włączyłam telewizję, pech chciał, że trafiłam na wiadomości. Nie wierzyłam własnym oczom, przeżyłam szok.
- Dzisiaj o godzinie 15:48 do willi, znanej piosenkarki Marii Castillo - wróć, piosenkarki? - włamało się dwóch przestępców. Z naszych informacji wynika, że w domu była obecna Maria jak i jej córka, Jenna Castillo. Jenna została ranna, i przewieziona do szpitala. Prawdopodobnie pani Castillo nie żyje. Napastnicy włamali się z nożem gdy piosenkarka oglądała telewizję, jeden napadł na nią a drugi na jej córkę. Więcej informacji podamy później, a teraz zapraszamy na reklamę. Mówił, Edward Verdas.
Wybuchłam płaczem. To o tym mówiła mama? Wiedziała, że umrze? Czemu mi to zrobiła? Od kiedy jest piosenkarką.. Tyle tajemnic, w jednej informacji..
Chodzę po domu jak debil, płacząc i rozwalając wszystko. Jestem wściekła, ale i okropnie smutna. 
- JESTEM SIEROTĄ! - kolejne łzy napływały mi do oczu. - Okłamała mnie! Piosenkarka! Nie żyje! Jenna! Czy na prawdę jestem sierotą?! Samotnikiem! A może wiadomości kłamią?! Może jest druga taka rodzina?!  Co ja mówię! Nie ma takiej! Willa! Jaka willa! Co to było za kłamstwo! Nie rozumiem wszystkiego! Nie dostanę odpowiedzi na te pytania! Oni nie żyją! Ale Jenna może! Co z nią?! Jadę do Nowego Jorku! - jednak coś mnie zatrzymało. Wiadomości. Podeszłam do telewizora.
- Wracamy do popołudniowych wiadomości. Potwierdziło się, znana piosenkarka pani Castillo nie żyje. Jej córka jest w ciężkim stanie, nie wiadomo czy przeżyje. - ból ogarnął moje serce. - Prawdopodobnie pani
Castillo została zgwałcona, z badań wynika, że to nie pierwszy raz, potem została zamordowana. Co o tym myślisz Leonie? - kamera powędrowała na szatyna o zielonych oczach. Violetta wzdrygnęła się, na jego widok.
- Była moją ulubioną piosenkarką. Zginęła w bardzo dziwnych okolicznościach, bo po co ktoś miał by to robić? Media przypuszczają, że napastnikiem który zgwałcił pani Castillo, był jej mąż. German Castillo, który zmarł 3 lata w wypadku samochodowym, czy aby na pewno?
- Ale skoro zmarł, to skąd takie przypuszczenia?
- Nie mam pojęcia Edwardzie. Doszły nowe informacje. Jenna córka pani Marii, czuje się lepiej. Będzie żyła. A teraz Edward pomówi o wypadku który miał miejsce na Reed Street. Dziękuję, mówił Leon Verdas.
Tyle tajemnic.. Wyłączyłam telewizor, zgarnęłam kluczyki i wyszłam. Kierunek - Nowy Jork.


____________

Można zabić xd Wyszedł powiem mi z tego wielki dramat :D Tyle tajemnic, obawiam się, że trochę zbyt dużo. BUM! Jest wzmianka o Leonie, ale to i tak mało, a do Leonetty wciąż daleko ;d Violetta jedzie do Nowego Jorku, no ciekawe jak to będzie *,* notatnik pusty, widnieje tylko tytuł, rozpoczyna się rok szkolny, więc 3 rozdział może dopiero we wrześniu >.<
Komentujesz = c;
5 komentarzy następny rozdział <3
IM WIĘCEJ KOMENTARZY, TYM SZYBCIEJ ROZDZIAŁ ;*

MMM BOSKI <333

A <3

niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 1 -/ ~ On był potworem!

-*- ~  Jenna
Obserwuję tych dwóch już od 2 minut, widać. Violetta się zakochała, a to u niej rzadkie. 
- Violetta! - krzyknęłam. Niestety, nie słyszalnie. 

-*- ~ Violetta
Wpatrywałam się w jego oczy, i nic z siebie nie wydusiłam. Po chwili ocknęłam się. 
- Em.. Przepraszam, siostra na mnie czeka, a ty czasem nie miałeś randki? - mówiąc oddaliłam się. On również.
Pobiegłam do siostry i oddałam jej loda, w ciszy oddaliłyśmy się do naszego domu. 
 *10 minut później*
Leżalam już w łóżku, zgarnęłam swój stary pamiętnik, miałam w nim nie tylko zapiski, ale również słowa piosenek.. które sama piszę.. Ale to bylo kiedyś, ta Violetta już nie istnieje. 
"Tata znów pije.. Obiecał, że z tym skończy, dla nas.. Ale dzisiaj znów wrócił piany. Próbowałam go położyć na kanapie, nic z tego.. Nie ugiął się.. i w dodatku.. Spoliczkował mnie.."
Wspomnienia wróciły.. Łzy również.

"Wyszłam z łazienki i poszłam napić się wody. Nagle ktoś zaczął dobijać się do drzwi.
- Mamoo! Mamoo! Ktoś puka! Maaamoo! - nie jestem jeszcze dorosła, mam 14 lat ale bałam się, a jeśli to złodziej?
Odgarnęłam złe myśli od siebie, i otworzyłam drzwi, stał w nich tata. Kompletnie nawalony.. Mama sie nie odzywała, więc postanowiłam zacząć działać na własną rękę. 
- O Viluu! Dobrze.. jesteś.. gdzie maama? Musi zrobić miii doobrzee.
- Przestań! Idziesz spać!
- Z Tobą? Chętnie.
- Sam! Co ja jestem?! Na kanapę!
- Ale wścieekła! Viluu, kochaniee spokoojnie!
- Nie mów do mnie tak! - wysyczałam.
- Kochaanie, może zostaniesz tutaaj? - powiedział gdy usiadł na kanapie.
- Chyba sobie żartujesz!
- No chyba nie! Siadaj!
- NIE! - przyciągnął mnie do siebie i zaczął się dobierać. Spoliczkowałam go a on mnie.
- Tak nie będziesz się ze mną bawiła! - wzięłam buty i wybiegłam na ulicę.
Była 2 w nocy, a ja szwędałam się po parku, byle daleko od niego, w końcu zasnęłam na najbliższej ławce."

- Cholera! - płakałam bez pohamowania. Nagle do pokoju wpadła mama wraz z moją siostrą.
- Vilu co jest?! - wkrzyknęły obie.
- On. On był potworem. - przytuliły mnie.
- Ale już go nie ma.
- No niby tak, ale wszystko przypomina to, że on był. - posmutniałam.
- To minie. - powiedziała moja mama. Bardzo ją kocham, bez niej nie przetrwałabym tego co robił mi ojciec. - Mam dla was bardzo dobrą wiadomość! - wybuchnęła promieniem uśmiechu.
- Jaką? - zapytałyśmy się z zaciekawieniem obie.
- Od września idziecie do szkoły! Violetta do liceum tu za rogiem, a Jenna do podstawówki, też tu za rogiem!
- Mamo! Nie musiałaś.. Przecież jesteśmy biedni..
- Ale.. znalazłam pracę, to teraz trzeba zadbać o wasze wykształcenie! - uśmiechałyśmy się od ucha do ucha i przesiedziałyśmy tak aż do rana.

*Następny dzień*
27 sierpień, później szkoła. Zastanawiam się jak to jest, no w tym liceum.. Chodziłam do podstawówki a potem uczyłam się w domu.. 
No cóż, przekonam się za 5 dni.. Wstałam z łóżka, wzięłam potrzebne rzeczy i udałam się do łazienki. Po 5 minutach byłam gotowa, zaczęłam nucić sobie piosenkę mojego ulubionego zespołu.
- Cover girl, nananana.. 
- Vilu, co śpiewasz?
- Nic, nic.. 
- To ty umiesz śpiewać? - zapytała moja siostra, a ja popatrzyłam na nią z lekką irytacją.
- Jenn, daj sobie spokój. - zaśmiałam się.
- Zajmuję łazieenkę! - krzyknęła.
- Jak na 8 lat jest całkiem poważna. - pomyślałam i odeszłam w stronę swojego pokoju.
Włączyłam Iphone'a i odpłynęłam, niestety, drzwi mojego pokoju były otwarte.







- Pięknie śpiewasz... i tańczysz.

~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział 1, w końcu. Miał być w piątek, ale plany nie co się zmieniły i jest dzisiaj. Drugi już piszę, ale szybko dodać, nie dodam ;c
Komentujesz = c:
4 komentarze - 2 rozdział :)

A :3

wtorek, 19 sierpnia 2014

Prolog -/ ~ Nie trzeba być bogatym.


-* Narrator.
Niebieskooka szatynka spcerowała z siostrą po parku. Rozmyślała o bardzo wielu sytuacjach które mają miejsce w jej życiu. Jej ojciec miał wypadek, zginął na miejscu. Był on hamski, nie kochał swojej rodziny, ciągle pił. I co z tego, że był milionerem, nie przepisał nic. Przynajmniej mają dom, opłacony, przepisany od ojca matki szatynki.
Violetta ma dokładnie 17 lat, nie mogła chodzić do szkoły jej mamy na to nie stać. Ma młodszą siostrę Jennifer. Są biedni, ledwo wystarcza im na jedzenie, ale mają siebie, i to jest dla nich najważniejsze.
- Vilu, kupisz mi loda? - szatynka popatrzyła na swoją siedmioletnią siostrę, nie miała zbyt wiele pieniędzy, ale się zgodziła.
- Okej, Jenn. Jaki chciałabyś smak?
- Malinowy! - uśmiechając się odpowiedziała blondynka.
Violetta pobiegła do najbliższej budki z lodami, chciała jak najbardziej zadowolić swoją młodszą siostrę, nie chciała by przeżywała to co ona.
Zauważyła dosyć dużego szatyna kupującego lody, podeszła do niego bliżej i stanęła w kolejce, po czym zaczęła słuchać rozmowy między sprzedającym a kupującym.
- Jak to nie ma lodów czekoladowych?! To mój ulubiony smak! - zabawne, lubimy te same smaki.
Szatynka na tą myśl uśmiechnęła się pod nosem. Nie ukrywała, szatyn był przystojny.
- Niech się pan tak nie awanturuje! Są jeszcze waniliowe!
- Ale ja nie chcę waniliowych!
- To niech pan idzie do innej budki z lodami!
- Nie! Mam randkę za 15 minut, i chciałem sobie loda zjeść! Ale widać, że pan jest bardzo głupi, skoro nie ma czekoladowych lodów!
- Moja wina, że sie skończyły?!
- Tak, to pana wina!
Szatynka wybuchła śmiechem.
- A co Cie to tak śmieszy?!
- To zabawne. Ty chłopaku, musisz się pogodzić się z tym, że nie ma czekoladowych lodów. I przepraszam, ale chciałabym kupić loda dla mojej siostry, a nie chcę tu stać i przyglądać się waszej kłótni. Więc byłoby miło gdybym mogła kupić loda. A potem wrócicie do swojej kłótni. - skończyła swoją wypowiedź.
- Oczywiście. - odpowiedział zielonooki.
- Dzień dobry, poproszę jedną gałkę lodów malinowych, dziękuję. - powiedziała, swoim promiennym głosem do sprzedającego.
- Już się robi. - odpowiedział również miło. - 1,50. - szatynka zapłaciła, już chciała odejść ale zaczepił ją szatyn.
- Leon. - uśmiechnął się, spoglądając na nią wielkimi oczami.
- V..v..v..vv - zaczęła się jąkąć, po czym zatonęła w jego zielonych oczach. 

-----
Komentujesz - c; 
komentarze - 1 rozdział ;*
Aqua ;*

Aqua na blogu? :)

Hej, Haj, Helluuoł!



Hei :)
Blog został stworzony, dla opowiadań. Lubię to robić, więc :3
Blog jest o Leonettcie :)
No to do prologu ! :*

~~~~
Ściskam, mocnooo!
Aqua ;*