czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 2 -/ ~ Dziękuję.

Rozdział dedykuję Zuzi i Kornelii <3 

-*- Violetta.
- Dziękuję mamo. - uśmiechnęłam się do rodzicielki.
- Nie chciałabyś chodzić do szkoły muzycznej? - zapytała.
- Chciałabym, ale w tej chwili to nie możliwe, dobrze o tym wiesz. Jesteśmy biedni, kiedyś mogłam chodzić do tej szkoły, ale to było jak tata żył, gdy musiał to robił. Pamiętasz? Gdy będę chciała, to sama zapłacę.
- Ale tutaj w Los Angeles jest dużo takich szkół.. Byłoby to możliwe Vilu.
- Nie mamo. Nie pozwolę Ci. - wyszłam.
Zeszłam by napić się soku. Gdy byłam już w kuchni, zeszła mama, podenerwowana i zawołała Jennę.
- Kochane, muszę wam coś powiedzieć. - nikt nie odpowiedział. - Chodzi o to, że ja się wyprowadzam...Z Jenną. Vilu, nie bądź zła na mnie. To dla Twojego dobra, gdybym mogła nie zabierała bym ze sobą Jenn, bo to zbyt niebezpieczne. - było widać w jej oczach smutek.
- Ale dlaczego? Czy ja coś złego zrobiłam? Czemu się wyprowadzasz? Mamo? - czułam ból, ogromny.
- Nic nie zrobiłaś Violetta, to ja wszystko zepsułam i to ja muszę ponieść tego konsekwencje. Jenna nie ucierpi, tylko musi być, wybacz. To miało tak być, nie martw się za nie długo wszystko się wyjaśni. - płakała mówiąc.
- Gdzie się przeprowadzasz? - zapytałam cicho, powoli z łzami w oczach.
- Do Nowego Jorku .. przepraszam Vilu..
- Dziękuję.. - wybiegłam z płaczem.
Moje życie legło kompletnie w gruzach.
-*- Jenna 
Tak bardzo nie chciałam jechać, ale wiedziałam o co chodzi. Nie chciałam ranić Violetty, ale nie mogłam też nic powiedzieć. Ona nie wie, że w Nowym Jorku, mnie i mamie stanie się coś złego. Nie chcę tego przeżywać. Nie chcę, żeby kiedykolwiek to się stało. Czemu moja mama wpakowała się w takie bagno.. Boję się bardzo.
- Mamo, ja się boję. - odezwałam się.
- Kochanie wiem. Ale ty przeżyjesz, pamiętaj.
- Mamo.. - płakałam.
- Będzie dobrze, nie martw się.
-*- 2 dni później - Violetta. 
Wyjechały, tak po prostu. Zostawiając mnie samą. Taką nie odpowiedzialną dziewczynę, dalej nie rozumiem tego, dlaczego. Co zrobiłam źle, jaki popełniłam błąd, co oznaczały słowa mojej mamy.
Włączyłam telewizję, pech chciał, że trafiłam na wiadomości. Nie wierzyłam własnym oczom, przeżyłam szok.
- Dzisiaj o godzinie 15:48 do willi, znanej piosenkarki Marii Castillo - wróć, piosenkarki? - włamało się dwóch przestępców. Z naszych informacji wynika, że w domu była obecna Maria jak i jej córka, Jenna Castillo. Jenna została ranna, i przewieziona do szpitala. Prawdopodobnie pani Castillo nie żyje. Napastnicy włamali się z nożem gdy piosenkarka oglądała telewizję, jeden napadł na nią a drugi na jej córkę. Więcej informacji podamy później, a teraz zapraszamy na reklamę. Mówił, Edward Verdas.
Wybuchłam płaczem. To o tym mówiła mama? Wiedziała, że umrze? Czemu mi to zrobiła? Od kiedy jest piosenkarką.. Tyle tajemnic, w jednej informacji..
Chodzę po domu jak debil, płacząc i rozwalając wszystko. Jestem wściekła, ale i okropnie smutna. 
- JESTEM SIEROTĄ! - kolejne łzy napływały mi do oczu. - Okłamała mnie! Piosenkarka! Nie żyje! Jenna! Czy na prawdę jestem sierotą?! Samotnikiem! A może wiadomości kłamią?! Może jest druga taka rodzina?!  Co ja mówię! Nie ma takiej! Willa! Jaka willa! Co to było za kłamstwo! Nie rozumiem wszystkiego! Nie dostanę odpowiedzi na te pytania! Oni nie żyją! Ale Jenna może! Co z nią?! Jadę do Nowego Jorku! - jednak coś mnie zatrzymało. Wiadomości. Podeszłam do telewizora.
- Wracamy do popołudniowych wiadomości. Potwierdziło się, znana piosenkarka pani Castillo nie żyje. Jej córka jest w ciężkim stanie, nie wiadomo czy przeżyje. - ból ogarnął moje serce. - Prawdopodobnie pani
Castillo została zgwałcona, z badań wynika, że to nie pierwszy raz, potem została zamordowana. Co o tym myślisz Leonie? - kamera powędrowała na szatyna o zielonych oczach. Violetta wzdrygnęła się, na jego widok.
- Była moją ulubioną piosenkarką. Zginęła w bardzo dziwnych okolicznościach, bo po co ktoś miał by to robić? Media przypuszczają, że napastnikiem który zgwałcił pani Castillo, był jej mąż. German Castillo, który zmarł 3 lata w wypadku samochodowym, czy aby na pewno?
- Ale skoro zmarł, to skąd takie przypuszczenia?
- Nie mam pojęcia Edwardzie. Doszły nowe informacje. Jenna córka pani Marii, czuje się lepiej. Będzie żyła. A teraz Edward pomówi o wypadku który miał miejsce na Reed Street. Dziękuję, mówił Leon Verdas.
Tyle tajemnic.. Wyłączyłam telewizor, zgarnęłam kluczyki i wyszłam. Kierunek - Nowy Jork.


____________

Można zabić xd Wyszedł powiem mi z tego wielki dramat :D Tyle tajemnic, obawiam się, że trochę zbyt dużo. BUM! Jest wzmianka o Leonie, ale to i tak mało, a do Leonetty wciąż daleko ;d Violetta jedzie do Nowego Jorku, no ciekawe jak to będzie *,* notatnik pusty, widnieje tylko tytuł, rozpoczyna się rok szkolny, więc 3 rozdział może dopiero we wrześniu >.<
Komentujesz = c;
5 komentarzy następny rozdział <3
IM WIĘCEJ KOMENTARZY, TYM SZYBCIEJ ROZDZIAŁ ;*

MMM BOSKI <333

A <3

4 komentarze:

  1. Jaki dramacik *o* xd :D hahaha genialne ! ^^ :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział ;)
    Zaczynam czytać :D
    Tyle pytań i żadnych odpowiedzi :(
    Leon w wiadomościach hehe ;*
    Czekam na rozdział ;***
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń